Chwila, ulotny moment, czas, który minął i nigdy nie wróci. Życie to pogoń za nieodgadnionym smakiem. Codziennie dzieje się coś innego, choć możemy mieć wrażenie, że jednak tak nie jest. Wszystko wygląda tak samo, ale nigdy nie jest takie samo. Najlepiej to dostrzec, gdy dochodzi do tragedii. Wtedy życie to zagadka, udręka, być może i wieczna agonia.
Chociaż
minęło kilka dni od wielkiej tragedii, która wydarzyła się w bliskiej mi
okolicy, tak bardzo mną wstrząsnęła, że nadal siedzi mi w myślach, sercu, na
sumieniu. Małe życie, dusza, która mogła jeszcze tak wiele zmienić, bez względu
na to, jak inni ją spostrzegali, wciąż miała przed sobą całe życie pełne
niespodzianek i nowo odkrytych rzeczy. Powinna żyć. Miała prawa żyć. Musiała
żyć! A jednak…
Często
nie doceniamy naszego życia. Marudzimy, szukamy w nich luk, porównujemy się do
innych ludzi, widzimy w sobie ofiary. Co druga osoba, z którą rozmawiam
zadomowiła u siebie syndrom ofiary i wsiąka w pesymistyczny światopogląd. Bo
lepiej położyć się i dać sobą pomiatać, niż tupnąć nogą. Tak… gdy raz stawi się
opór wtedy się w nim tonie. Nie ma odwrotu, bez względu na to, jak bardzo byśmy
tego chcieli. Być może i dobrze, bo w końcu to jakieś urozmaicenie.
Mam dość monotonności, jednak ciągle w
niej tkwię.
Takie
są fakty. Ilu z was zna ludzi, którzy marudzą, że to życie nie jest dla nich,
nie mogą się odnaleźć, nie umieją żyć w tym społeczeństwie? A teraz ile osób z
nich próbowało? Ile osób położyło się po jednym razie i przyjęło syndrom ofiary,
jako samoobronę?
Pasywność jest przegraną.
Podam
prosty przykład. Odpal PC, PlayStation, Xboxa, zarzuć na przykład Tekkena, popularną grę w stylu „kto
pierwszy kogo zatłucze”, złap do ręki joystick i zarzuć bijatykę. A wtedy…
czekaj. Czekaj tak, jak wielokrotnie robisz to w życiu. Bez względu na poziom
trudności dostaniesz baty i zostaniesz pokonany. Być może zajmie to więcej
czasu, ale w końcu padniesz. Przegrasz. Zostaniesz z niczym. K.O. jakby to wyświetlił na ekranie Tekken. Albo trzymaj się jednego poziomu
trudności. W tabeli nigdy nie podskoczysz wyżej. Nie da się skakać wyżej na tej
samej trampolinie, tak samo, jak nie da się wejść wyżej po tej samej drabinie.
O ile nie kupisz nowej, o tyle droga zaprowadzi cię zawsze na ten sam szczebel.
Do czego
zmierzam?
Codziennie
miliardy ludzi marnuje swoje życie. Macha ręką, twierdzi, że jak nie dzisiaj to
jutro, a to jutro nigdy nie nastaje. Kilka dni temu straciło życie małe dziecko.
Matka przez długi czas trzymała swojego syna na kolanach, płacząc. Wszystko
przez… wypadek. Wypadek, który może się zdarzyć każdemu z nas, a jednak tego
nie rozumiemy. Nie umiemy docenić naszego otoczenia, nie umiemy docenić siebie.
Zawsze nam mało.
Czy jesteś gotów
teraz umrzeć? Czy byłbyś dumny z tego, co osiągnąłeś? Czy to wystarczająco
dużo? Czego ci jeszcze do szczęścia brakuje? Czego Ty właściwie chcesz?!
W
życiu nie ma czegoś takiego, jak idealny moment. Wielokrotnie się o tym
przekonałam, gdy przepuszczałam okazje, których przepuszczać nie powinnam.
Teraz już tak nie robię. Idę tam gdzie chce iść, bez względu na to, dokąd mnie
to zaprowadzi. Dużo ryzykuję, ale nie mówię, że w życiu się nie da. Nie mam
idealnej sytuacji, ale jak to mówią „nie ma sytuacji bez wyjścia”. Nie ma także
idealnego życia. Czasem trzeba się dużo nagłowić, więcej poświęcić i przeznaczyć
więcej energii. Ale się da. Da się życie zmienić. Stać się kimś innym. Kimś
więcej… Tym kim właśnie TY CHCESZ BYĆ, bez względu na to, jakie to miejsce
zajmuje w hierarchii społeczeństwa. Nie ważne ile pieniędzy zarobisz za to, co
kochasz robić, ważne, że jesteś szczęśliwy. Czy naprawdę tak możesz powiedzieć?
Jestem szczęśliwy, jeśli umrę, umrę wiedząc, że zrobiłem wszystko, co chciałem.
Tak? Na 100% nie. Bo ludzie zawsze wymagają za dużo, więcej, więcej i więcej…
Nie szanują tego, co mają, rzucają tym w kąt, bo tak nas nauczono z zabawkami
za dzieciaka. Bo przecież to dziecko, normalne, że szybko traci
zainteresowanie. A teraz jesteśmy dorośli i z naszym życiem robimy to samo.
Osiągniemy coś, zdobędziemy coś i później rzucamy w kąt, bo już to mam, więc chcę
następne. Nauczono nas żądać, ale nie nauczono nas umiaru.
Nie zapominajcie, że
nie jesteście nieśmiertelni.
Co
do rodziny, która utraciła dziecko. Łączę się z nimi w bólu, bo spotkała ich
prawdziwa tragedia. W jednej sekundzie zawalił się cały ich świat. Wciąż ciężko
przechodzić mi obok miejsca wypadku, bo nie jest mi to obojętne. To przykre.
Naprawdę. Współczuję. Takie historie zawsze łamią serce ludziom, którzy
posiadają jeszcze trochę empatii w tym zabieganym świecie.
Więcej
informacji uzyskacie po kliknięciu w <<KLIK>>.
Nie wiem od czego zacząć... ╥﹏╥ Mogłam sobie darować czytanie tego postu po zobaczeniu tytułu, ale nie.. Musiałam kliknać i przeczytać i jest mi jeszcze bardziej smutno niż było po przebudzeniu. Dzisiejszy dzień nie zapowiada się różowo, nie lubie rocznic urodzin bez jubilatów. (个_个) Właśnie dziś moje kotki miały skończyć roczek. Jeden zginął pod kołami, drugi umierał praktycznie na moich oczach i .. Moze uznasz mnie za glupia, bo Ty piszesz o ludzkim istnieniu, a ja wspiminam o kotach... Ale, ale we współczesnym świecie tylko tragedie bliskich nam osób/przyjaciół potrafią człowiekiem bardziej wstrząsnąć. Codziennie w mediach słyszymy o wojnie na Bliskim Wschodzie czy Ukrainie, o wypadkach, o zabójstwach, ludzkich tragediach czy ofiarach zNepalu. Wszystkim im współczujemy, jednym bardziej, drugim nie - ale w końcu to współczucie zaczynamy automatycznie w nas odmierzać. Wiemy, ze wciaż bedziemy słyszeć o tragediach i beda w nich ginac ludzie, obraz cudzej rozpaczy staje się dla nas codziennościa.Dopiero gdy coś stanie się komuś z naszej rodziny, przyjacielowi, sąsiadowi, komuś kogo znaliśmy ... dociera do nas ogrom rozpaczy i wstrząs. Zastanawiamy się dlaczego on? Ale tak samo myślą ofiary ktore znamy tylko z telewizji.
OdpowiedzUsuńMąż podpalił żonę bo nie dała mu na papierosy, motocyklista bez uprawnień potrącił 14-latkę i uciekł, 51-letni mężczyzna utopił się w ststawie niedaleko domu, dla starszego pana nie ma miejsca, żadnego domu, ktoś zaginął.. to tylko kilka spraw z ostatnich 2 tygodni. Niby mieszkam na wsi, dookoła inne wioski, jedno większe miasto... ale ilość tragedii tutaj powala, czasami nawet lepiej nie zaglądać do gazety. Śmierć niosła za sobą cierpienie i będzie je niosła, a od ludzi zależy co z tym zrobić. Mbie osobiście boli każda strata, niesprawiedliwa czy też nie, ludzkiego istnienia. Przeraża mnie ten świat, ogrom rozpaczy... Moze nie dorosłam jeszcze do prawidłowego toku myślenia? Póki co na ten temat mam takie zdanie :)
Pozdrawiam.