Menu

wtorek, 16 lutego 2016

Czy warto pisać, gdy popełnia się błędy?

Pytam ludzi, którzy rezygnują z pisania o powód. Bardzo często pada odpowiedź: „Bo robię błędy z polskiego”. Czy to może powstrzymać przed samorealizacją?

Micheal Jordan powiedział:

„Nie trafiłem ponad 9000 rzutów w moim życiu. Przegrałem ponad 300 meczów. 26 razy zaufano mi, gdy miałem oddać rzut na miarę zwycięstwa i spudłowałem. Przegrywałem w moim życiu ciągle. Dlatego właśnie osiągnąłem sukces.”

Popełniamy błędy więcej razy, niż się do tego przyznajemy. Unikamy cudzego wzroku, udajemy, że popełniony błąd był zamierzony, aby się z niego pośmiać i zapomnieć. Różnica w pisaniu jest taka, że zrobionego byka w tekście się nie wypniemy.

Około sześciu lat zajęło mi zdecydowanie się na wystawianie tekstów w necie (początkowo pod pseudonimem). Właśnie z powodu błędów stylistycznych – ortografia może trzymała poziom, ale stylistyka w moich tekstach często leżała i nierzadko leży. W czasach szkolnych moje wypracowania, czy opowiadania nie przechodziły do dalszych etapów w konkursach, albo zostawały oceniane zaledwie na trójkę – z powodu czerwonego długopisu używanego, co drugie zdanie. Nieraz pochwalono mnie za dobry pomysł (niedopracowany), lub zupełnie inne spojrzenie na konkretny temat od trzydziestu osób w klasie, ale zawsze zaznaczano, że ocena jest nie wyższa od czwórki, bo popełniłam za dużo błędów.

Tak, więc błędy w tekście były dla mnie przegraną. Nie pisałam przez lata ze wstydu przed błędami. Ile znamy przypadków hejterów, którzy wytkną nam każdą literówkę? Ile osób zamiast odnieść się do sensu naszego artykułu, wpisu, opowiadania (jednym słowem czegokolwiek napisanego przez nas) przyczepi się literówki, albo źle postawionego przecinka? Wtedy kombinujemy, jak tu skołować korektora. Ale na korektora nie stać każdego, szczególnie podczas nauki w szkole. Czy w takim przypadku warto porzucić pisanie?


Hejterzy?
„Byłoby fajnie, gdybyś jeszcze nie popełniała błędów. Fuj, aż źle się czyta. Beznadzieja”. A jak się okazuje popełniliśmy błędy mało istotne, nie zmieniające znaczenia naszego tekstu.

Jak reagować na takie przytyki?
Warto podziękować za wyrażenie opinii, przyznać się do błędu (o ile dana osoba ma rację), poprawić i żyć dalej. Nie należy pozwalać się sprowokować, albo się wykłócać. Ewentualnie można też taki komentarz usunąć, ale ja skłaniałabym się do podziękowań. Nie ma bloga, który spodobałby się każdemu. Opinie są różne, prawda? Skoro odkrywamy nasze poglądy, pozwólmy wyrażać własne zdanie innym.

Ktoś mi kiedyś powiedział, albo gdzieś to przeczytałam (nie pamiętam), że wdzięczność, bliskość i więź powstaje nie wtedy, kiedy my coś dla kogoś zrobimy, a kiedy pozwolimy komuś zrobić coś dla nas. Dziwne? Zrób coś dla kogoś, nawet głupotę, i patrz jak dana osoba zmienia do ciebie nastawienie. Będzie ci wdzięczna. Będzie ci lojalniejsza, niż wtedy, gdybyś ciągle coś dla niej robił.
Pozwól hejterowi zrobić coś dla ciebie. Niech poczuje się ważny (nawet jeśli masz ochotę go zabić i przeklinasz go w myślach).

Oczywiście, inaczej ma się sprawa, jeśli osoba zwracająca się do nas w komentarzach chce pomóc, czegoś nas uczy, pozwala wyciągnąć konstruktywne wnioski. Moim zdaniem uzasadniona krytyka to nie krytyka – to wyciągnięta pomocna dłoń kogoś mądrzejszego, bardziej doświadczonego. Takich przypadków niestety jest mało, tym bardziej użytych w dobry sposób.


Jaka jest rzeczywistość?
Człowiek do pewnych rzeczy dorasta. Uczy się olewać grafomanów i hejterów. Idzie pod prąd, by pokazać prawdziwego siebie. Bez względu na użyte: dobże zamiast dobrze.

Czy można pisać książki, blog, ciekawe artykuły, robiąc błędy?
Można. Usiądź i zacznij pisać. Z czasem będziesz lepszy. Będziesz chciał się doskonalić i na dziewięćdziesiąt procent zaczniesz to robić, jeśli naprawdę okaże się to twoim powołaniem.

Uwierz, że czytanie książek, cudzych tekstów, pomoc kogoś z zewnątrz, albo studiowanie od czasu do czasu słownika PWN do sprawdzenia znaczenia słowa pomaga. Jeśli zaczniesz już dziś, za miesiąc zobaczysz kolosalną poprawę.

Nie przejmuj się przytykami do twojego stylu pisania. Znajdą się i ci, co pomogą, i ci, co będą lubili czytać twoje teksty. Uwierz w siebie. Już dziś.


Idźmy za Jordanem. Odnieśmy sukces poprzez porażki, które na szczęście w naszym przypadku da się skorygować.
Udostępnij

Następny
Poprzedni
Małgorzata Radtke

Napisane przez

Zobacz także

0 komentarze: